O poszukiwaniu WŁASNEJ drogi słów kilka
No to teraz się będzie działo. Postanowiłem sobie trochę pokrytykować... Jakiś czas temu skończyłem czytać ostatnią książkę Dan'a Brown'a. Czytałem jego książki w dosyć dziwnej kolejności. Zacząłem oczywiście od jego wizytówki, czyli "Kod Leonarda da Vinci". Kolejne powieści czytałem z zaciekawieniem - "Anioły i Demony", "Cyfrowa Twierdza", no i ostatnia książka, którą dane mi było przeczytać - istna perła, czyli "Zwodniczy punkt". Wszystkie wymienione tytuły, choć różne, mają w sobie coś podobnego. Coś podobnego to mało powiedziane - one są identyczne. Jakby to powiedzieć - książki te same i o tym samym, tylko czcionka inna. W każdej z nich poznajemy głównego bohatera, przeważnie jakiś uczony, który odkrywa coś bardzo szokującego; poznaje w trakcie swojego odkrycia towarzysza, który pomaga mu w "odkrywaniu odkrycia"; nagle pojawiają się "ci źli", którym nie podoba się, iż nasi bohaterowie "odkryli odkrycie"; chcą ich zlikwidować, lecz nasi bohaterowie dzielnie stawiają im czoła, odkrywając po drodze kolejne odkrycia. Im więcej odkryć tym większy szok - przeważnie, gdy nasi bohaterowie są już bliscy śmierci, nagle pojawia się jakaś absurdalna droga ucieczki. Uciekają oczywiście, odkrywają wszystkie sekrety, złoczyńcy umierają i są podwaliny pod kolejną książkę, którą każdy krytyk poleci, bo jest ona oczywiście bardzo ciekawa i dobrze się ją czyta. No i jest bestsellerem, więc czytać ją trzeba! Do czego jednak zmierzam?
Był sobie pewnego razu chłopiec o imieniu Józefek. Józefek był chłopcem inteligentnym, posiadającym większe niż inni zdolności manualne, mówiąc po prostu - nasz Józefek był młodym i obiecującym iluzjonistą. Mało tego - był bardzo zdolnym iluzjonistą. Józefek postanowił wyruszyć w świat... Józefek spotykał się z wieloma iluzjonistami, a im więcej się spotykał tym bardziej nie chciał się spotykać... Poznał, bowiem Józefka 2, Józefka 3, 4, 5, 6, itd... Zauważył, że numery, które wykonuje są identyczne, tak samo opracowane, tak samo wykonywane, tak samo wyćwiczone. Ma garnitur - reszta Józefków też ma; zna bardzo zaskakujące numery - reszta Józefków też zna; wkłada w nie dużo serca - co z tego? Reszta wkłada tak samo dużo uczucia w to co robi. Nasz Józefek postanowił coś z tym zrobić. Przyjrzał się reszcie, zauważył podobieństwa, zanotował i ruszył na poszukiwanie czegoś, czego jeszcze nie ma, czego jego ślepia nie ujrzały, czego nie ujrzały ślepia reszty. Józefek chciał po prostu zabłysnąć, odrodzić się na nowo ze swoim własnym niepowtarzalnym "ja".
No i udało się, odnalazł drogę, w której stronę naprawdę bije jego serce, odnalazł coś, czego nikt inny nie miał. Odnalazł swój własny wizerunek, wykopał z głębi swojej duszy swój własny styl. Z nowym image'em pobiegł w stronę kamer i fleszy. Nie był już Józefkiem jakich wielu - stał się jedynym, prawdziwym z krwi i kości Józefem. Dojrzałym iluzjonistą wiedzącym, czego sam chce, i czego chce od niego reszta. A co z resztą Józefków? Znajdą kiedyś swoje natchnienie?
1 komentarz:
O na pewno znajdą... wystarczy tylko chcieć. Do tego dużo ciężkiej pracy, pomysłowości i gustu bo tego przede wszystkim brakuje polskim "Józkom"...
Prześlij komentarz